moje głupie, pokiełbaszone życie. Ckliwe banały, kiczowate metafory. Zgoda. Jestem beznadziejna i nic głębszego nie potrafię z siebie wykrzesać. Tylko na tyle mnie stać. <br>Podnoszę się z fotela. Próbuję się otrząsnąć, choć trochę zmobilizować. Czuję się fatalnie. Ot i do czego prowadzi takie wyglądanie przez okno. Może i lepiej, że wjeżdżają właśnie z kolejną, trzecią już tego dnia kroplówką. <br><br>* * * * *<br><br>Muszę jednak faktycznie ruszyć się z tego pokoju, bo inaczej naprawdę tu jeszcze zwariuję. Łóżko odpycha, ściany przytłaczają, łapię się na tym, że gadam sama do siebie. Żadnej więc poprawy, wprost przeciwnie, zdecydowane pogorszenie, ewidentny regres. <br>Tylko nie wiadomo, czy metody leczenia