do kuchni i znajdował tam w cienistym kącie wiaderko z wodą, krążek cichego, czujnego zwierciadła, które nań tam czekało - jedyna żywa i wiedząca istota w tym pustym mieszkaniu. Nalewał do miednicy wody i kosztował skórą jej mdłej i odstałej, słodkawej mokrości.<br>Długo i starannie robił toaletę, nie spiesząc się i włączając pauzy między poszczególne manipulacje.<br>To mieszkanie, puste i zapuszczone, nie uznawało go, te meble i ściany śledziły za nim z milczącą krytyką. Czuł się, wchodząc w ich ciszę, jak intruz w tym podwodnym, zatopionym królestwie, w którym płynął inny, odrębny czas.<br>Otwierając własne szuflady, miał uczucie złodzieja i chodził mimo