stosy jabłek i gruszek, między nimi bzykały osy, a także mnóstwo szerszeni. Tomasza ugryzł jeden w wargę i spuchła mu cała twarz; nie zawsze można było zauważyć, bo wciskały się w środek słodkiej gruszki wąską dziurką, dopiero kiedy się nią potrząsnęło, wysuwał się pulsujący prążkowany odwłok. Tomasz pomagał w sadobraniu włażąc na drzewa i przyczyniało mu dumy , że dorośli nie umieją drapać się jak on po kociemu na cienkie nawet gałęzie. I ciągle dojrzewały nowe rodzaje: " cukrówki", " poczciwe", " lipcówki", " sapieżanki", " bergamoty ".<br>Letnio - jesienną porą Tomasz dobrał się do biblioteki. Dotychczas ten narożny pokój z malowanymi olejną farbą ścianami, tak zimny, że