wobec tego, co wydarzyło się następnego dnia, jest to rzecz o drugorzędnym znaczeniu. Poszli zabawiać się w doktora? - jakby powiedział Szymek. Nie sądzę. Być może spędzili tę noc w piwnicy cegielni, gdzie ona grała na fletni Pana, a on tańczył, padał na ziemię, mówił niezrozumiałe słowa i lewitował. Być może włóczyli się całą noc po lesie albo przesiedzieli aż do świtu na którymś ze wzgórz, czekając na wschód słońca. Wszystko być może. W każdym razie pierwszą osobą, którą spotkałem rano następnego dnia na klatce schodowej, był dziadek Weisera.<br>- Gdzie jest Dawid? - zapytał ostro, a ja byłem przestraszony, bo pan Weiser nigdy prawie