Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
nich jest kontuzjowany i nie mogą wyjść o własnych siłach. Było nas dwudziestu dwóch, prócz tego zgłosiło się kilkunastu taterników, oferując pomoc przy wnoszeniu ciężkiego sprzętu na szczyt Kazalnicy. Przy schronisku kierujący wyprawą M. Gajewski podzielił nas na trzy grupy. Znalazłem się w zespole zakładającym ubezpieczenia.
Poręczowanie szło nam sprawnie, wnet byliśmy pod turnią, gdzie rok temu spędziliśmy tyle godzin. Jeszcze gdzieniegdzie tkwiły pozostałości nie dopalonych pochodni. Byłem już "weteranem" Kazalnicy, pokazywałem więc kolegom:
- Popatrzcie, tu biwakowaliśmy, w tym miejscu założyliśmy zjazd.
- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.
- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...
- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał
nich jest kontuzjowany i nie mogą wyjść o własnych siłach. Było nas dwudziestu dwóch, prócz tego zgłosiło się kilkunastu taterników, oferując pomoc przy wnoszeniu ciężkiego sprzętu na szczyt Kazalnicy. Przy schronisku kierujący wyprawą M. Gajewski podzielił nas na trzy grupy. Znalazłem się w zespole zakładającym ubezpieczenia.<br>Poręczowanie szło nam sprawnie, wnet byliśmy pod turnią, gdzie rok temu spędziliśmy tyle godzin. Jeszcze gdzieniegdzie tkwiły pozostałości nie dopalonych pochodni. Byłem już "weteranem" Kazalnicy, pokazywałem więc kolegom:<br>- Popatrzcie, tu biwakowaliśmy, w tym miejscu założyliśmy zjazd.<br>- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.<br>- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...<br>- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego