robi ostatnie mile swej eskapady szybko niesiona naprzód. "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba..." - powtarzam drżąc ze szczęścia.<br> Odyseja nasza kończy się. Jeszcze godzina, może dwie, i niewidzialna zasłona dzieląca nas od świata pęknie. Jeszcze godzina, jeszcze dwie. Chyba nie dłużej. Że wielki, prawdziwy świat musi być tuż-tuż, można wnioskować po rosnącej gęstości bełkotu radiowego, po drżeniu wąsów mego towarzysza, nerwowo wypatrującego lądu, po zwiększającej się ilości śmiecia pływającego na powierzchni wody.<br> Dobijamy do końca naszej podróży. "Nord" znajduje się dokładnie w tym samym miejscu, w którym z dziobem zwróconym na zachód żeglował rok temu. Ta sama pora roku, a