I już po trzech dniach zaczęły sznureczkiem zajeżdżać na teren fabryczny transportery z ziemią. Dzień i noc. W rezultacie zwózkę i nasypy ukończono w tydzień. Zachwycony administrator wypłacił umówione 300 tys. złotych. I wszystko byłoby pięknie, gdyby jacyś ciekawscy nie zaczęli wypytywać szoferów owych ciężarówek skąd to oni tę ziemię wożą. Okazało się, że w odległości mniej więcej pięciu kilometrów buduje się duża szkoła wraz z zabudowaniami gospodarczymi, domkami dla personelu itd. To samo Zjednoczenie Przewozowe zostało zakontraktowane do wywózki ziemi, gromadzącej się w związku z niwelacją terenu, wykopami pod fundamenty. Ziemia stamtąd miała być wywożona na odległość przeszło 10 kilometrów