Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
mówiłem zdmuchując
zapałkę.
- A do czubków każdemu droga wolna!
- Właśnie.
Wiesz, kto cię chciał odwiedzić? - wymieniła tak dźwięczne i
znane nazwisko, aż mi się zdało niemożliwe.
Bo to było tak, jakby chciał tu zajrzeć jeden z piękniejszych
bardów ojczyzny naszej.
Powszechnie mówiło się o nim - ten ostatni, co tak poloneza
wodzi!
Zdobywałem się na ironię, gdyż rzeczywiście poczułem się
wzruszony.
Ostatecznie też byłem reporterem.
- To bardzo pięknie z jego strony - powiedziałem.
- Do końca ciekaw życia...
Taki wybrał sobie zawód.
- Byłoby mu przykro, gdyby to od ciebie usłyszał - powiedziała
cicho Helena.
- Może... Nie wiem. No tak. No i co?
- Podziękowałam mu, wyperswadowałam
mówiłem zdmuchując<br>zapałkę.<br> - A do czubków każdemu droga wolna!<br> - Właśnie.<br> Wiesz, kto cię chciał odwiedzić? - wymieniła tak dźwięczne i<br>znane nazwisko, aż mi się zdało niemożliwe.<br> Bo to było tak, jakby chciał tu zajrzeć jeden z piękniejszych<br>bardów ojczyzny naszej.<br> Powszechnie mówiło się o nim - ten ostatni, co tak poloneza<br>wodzi!<br> Zdobywałem się na ironię, gdyż rzeczywiście poczułem się<br>wzruszony.<br> Ostatecznie też byłem reporterem.<br> - To bardzo pięknie z jego strony - powiedziałem.<br> - Do końca ciekaw życia...<br> Taki wybrał sobie zawód.<br> - Byłoby mu przykro, gdyby to od ciebie usłyszał - powiedziała<br>cicho Helena.<br> - Może... Nie wiem. No tak. No i co?<br> - Podziękowałam mu, wyperswadowałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego