wrogie katolicyzmowi. W naszej sytuacji szkoła zdominowała religię. Zostaliśmy zepchnięci na margines. Przed wojną ktoś, kto nauczał religii, miał w szkole silną pozycję, miał wpływ na nauczanie, a w tej chwili katecheci są kompletnie <orig>zmarginalizowani</>, nie mają nawet instrumentów do egzekwowania wiedzy. Sytuacja katechety jest tragiczna, polega tylko na dobrej woli uczniów, że go nie wygwiżdżą. Nie można cieszyć się tylko z tego, że religia wróciła do szkół, a zapominać w jakim kontekście to nastąpiło. Przecież przez to centrum ewangelizowania przeniosło się z parafii do szkoły, a właściwie się nie przeniosło, bo szkoła jest wrogim środowiskiem, a tymczasem w parafiach te