to nowe pudła i pudełka, <br>jak w tysiącach przypochlebnych słówek zapewniała, <br>że "szanownej pani we wszystkim jest ślicznie"... <br><br><br>Do sklepiku pani Rudzkiej zachodziłam bardzo rzadko, wtedy, kiedy <br>Frulein Anna "miała wychodne". Stosunki bowiem moje <br>z Katarzyną były bardzo luźne, a urzędowo powinny <br>były być jeszcze luźniejsze, ponieważ w kuchni <br>nie wolno mi było przesiadywać. Do sklepiku zaś schodziło <br>się właśnie z Katarzyną. <br><br>I sklepik był prawie tak zajmujący jak kuchnia. Właściwie <br>było w nim trochę brudno, ale za to - jaka rozmaitość <br>towaru! Bułki i nafta, mydło i rogaliki, beczka z powidłami <br>i druga ze śledziami, piękne, długie, kolorowe cukierki <br>(te, które