Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nie mam dziś głowy do tych rzeczy.
- Ja go znam, to baptysta z Podjelniaków - rzekł pułkownik Rysio.
Znowu szli bez słowa. Za nimi w dole przelewał się daleki gwizd na płetwach echa. To pierwszy ranny pociąg pełzł wolno jak gąsienica cienką spiralą szyn utopionych w ciemnej zieleni. Kękuś zatrzymał się wolno, odwrócił głowę ku swoim oficerom i skrzyżowawszy wskazujące palce obu rąk, ucałował je z namaszczeniem.
- Przysięgam wam na Krzyż Pański, że zemszczę się na Polku. Przysięgam, że odbierzemy z powrotem Puszkarnię, przysięgam, że zwyciężymy Doliniarzy.
Polek przypędził krowy na łąkę około szóstej. Słońce było już wysoko, trawa prawie obeschła. Salisz
nie mam dziś głowy do tych rzeczy.<br>- Ja go znam, to baptysta z Podjelniaków - rzekł pułkownik Rysio.<br>Znowu szli bez słowa. Za nimi w dole przelewał się daleki gwizd na płetwach echa. To pierwszy ranny pociąg pełzł wolno jak gąsienica cienką spiralą szyn utopionych w ciemnej zieleni. Kękuś zatrzymał się wolno, odwrócił głowę ku swoim oficerom i skrzyżowawszy wskazujące palce obu rąk, ucałował je z namaszczeniem.<br>- Przysięgam wam na Krzyż Pański, że zemszczę się na Polku. Przysięgam, że odbierzemy z powrotem Puszkarnię, przysięgam, że zwyciężymy Doliniarzy.<br>Polek przypędził krowy na łąkę około szóstej. Słońce było już wysoko, trawa prawie obeschła. Salisz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego