Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
dłonie, które pobrudził dotykając nakrętki benzynowego baku. Wysmarowane dłonie otarł potem o szmatkę i naciągnął zamszowe rękawiczki.
- Ile pali pański wóz? - zagadnął mnie. - Dwadzieścia litrów na sto kilometrów. - Co? - zdumiał się.
Motocykliści ryknęli:
- Jeździ z szybkością trzydziestu kilometrów, a pali dwadzieścia litrów? Panie, czy pan zwariował! Na złom z takim wozem! Płaciłem za benzynę, gdy brodacz dosiadł taunusa. Zapewne
chciał motocyklistom zaimponować wspaniałym zrywem swego samochodu. Silnik ryknął i wóz poderwał się, jakby wyrzucony potężną sprężyną. Minęła sekunda - i był już na szosie. Jednocześnie, zaledwie tknięty końcem przedniego zderzaka, stojący na podjeździe motocykl wolno przewrócił się na bruk. Zabrzęczało gniecione żelastwo
dłonie, które pobrudził dotykając nakrętki benzynowego baku. Wysmarowane dłonie otarł potem o szmatkę i naciągnął zamszowe rękawiczki.<br>- Ile pali pański wóz? - zagadnął mnie. - Dwadzieścia litrów na sto kilometrów. - Co? - zdumiał się.<br>Motocykliści ryknęli:<br>- Jeździ z szybkością trzydziestu kilometrów, a pali dwadzieścia litrów? Panie, czy pan zwariował! Na złom z takim wozem! Płaciłem za benzynę, gdy brodacz dosiadł taunusa. Zapewne<br>chciał motocyklistom zaimponować wspaniałym zrywem swego samochodu. Silnik ryknął i wóz poderwał się, jakby wyrzucony potężną sprężyną. Minęła sekunda - i był już na szosie. Jednocześnie, zaledwie tknięty końcem przedniego zderzaka, stojący na podjeździe motocykl wolno przewrócił się na bruk. Zabrzęczało gniecione żelastwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego