Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Nie postawiono.
Stąpał na palcach najciszej, jak potrafił. Drzwi do izby Gorady były lekko uchylone. Magwer usłyszał znajomy, spokojny oddech odpoczywającej kobiety. Wsunął głowę do środka. Oczy powoli przyzwyczajały się do półmroku i zobaczył, że Gorada śpi sama.
Wszedł do izby. Drzwi zamknął na zasuwę.
Obudziła się. Wsparła na łokciach, wpatrując się w ciemność, jeszcze nie w pełni świadoma. Skoczył w jej stronę. Dostrzegła cień, usłyszała stąpnięcie. Usta kobiety otworzyły się do krzyku.
Runął na nią, aż jęknęła, mocno docisnął do siennika, nakrył dłonią usta.
- To ja, Magwer - syknął.
Szarpnęła się raz jeszcze, jakby nie dotarły do niej te słowa. Z szeroko
Nie postawiono.<br>Stąpał na palcach najciszej, jak potrafił. Drzwi do izby Gorady były lekko uchylone. Magwer usłyszał znajomy, spokojny oddech odpoczywającej kobiety. Wsunął głowę do środka. Oczy powoli przyzwyczajały się do półmroku i zobaczył, że Gorada śpi sama.<br>Wszedł do izby. Drzwi zamknął na zasuwę.<br>Obudziła się. Wsparła na łokciach, wpatrując się w ciemność, jeszcze nie w pełni świadoma. Skoczył w jej stronę. Dostrzegła cień, usłyszała stąpnięcie. Usta kobiety otworzyły się do krzyku.<br>Runął na nią, aż jęknęła, mocno docisnął do siennika, nakrył dłonią usta.<br>- To ja, Magwer - syknął.<br>Szarpnęła się raz jeszcze, jakby nie dotarły do niej te słowa. Z szeroko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego