Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
opakowania po batonie i wstała, krzywiąc się lekko.
- Uuuch, tyłek mi zdrętwiał... Z panem to się umawiać...
- Nie przypominam sobie, byśmy się umawiali - powiedział powoli.
- Niech będzie, że nie - zgodziła się. - Ale to chyba niczego nie zmienia, co? Nie jest pan jednym z tych facetów, którym się trzeba tydzień wcześniej wpisać do terminarza?
- Nie mamy o czym rozmawiać - zaczął z innej beczki. - Jeśli tak pani zależy, proszę przysłać wezwanie.
- Przyślę, co tylko pan zechce. Ale teraz... mogłabym wejść?
- Niech mnie pani nie rozśmiesza - rzucił ponuro. - Niby dlaczego miałbym wpuszczać prokuratora do domu?
- Prokuratora dla wyrobienia sobie chodów - uśmiechnęła się, mało przejęta
opakowania po batonie i wstała, krzywiąc się lekko.<br>- Uuuch, tyłek mi zdrętwiał... Z panem to się umawiać...<br>- Nie przypominam sobie, byśmy się umawiali - powiedział powoli.<br>- Niech będzie, że nie - zgodziła się. - Ale to chyba niczego nie zmienia, co? Nie jest pan jednym z tych facetów, którym się trzeba tydzień wcześniej wpisać do terminarza?<br>- Nie mamy o czym rozmawiać - zaczął z innej beczki. - Jeśli tak pani zależy, proszę przysłać wezwanie.<br>- Przyślę, co tylko pan zechce. Ale teraz... mogłabym wejść?<br>- Niech mnie pani nie rozśmiesza - rzucił ponuro. - Niby dlaczego miałbym wpuszczać prokuratora do domu?<br>- Prokuratora dla wyrobienia sobie chodów - uśmiechnęła się, mało przejęta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego