Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
której Campillowie przenosili się na sierpień. Piękna, kamienna, renesansowa, na zalesionym, stromym stoku. Świetna, nie ma co! Było tam czym oddychać po tym rozpalonym, skwarnym Rzymie.
Nawet w Bibliotece Watykańskiej zaczynało się robić duszno. Z samego rana - owszem, ale tak już od jedenastej gorzej. Pilnowałem więc godzin i punktualnie o wpół do dziewiątej, jeden z pierwszych zasiadałem przy swoim stole. Rozkładałem notatki, wyjmowałem z kieszeni lupę, którą sobie pożyczyłem od Campillich, i zgłaszałem się w małej salce przy katalogach, gdzie wydawano zapotrzebowane z archiwów materiały. Z tym szło nie najlepiej. Cztery dokumenty przebadane, z których zrezygnowałem, powróciły do mnie. Następne, o
której Campillowie przenosili się na sierpień. Piękna, kamienna, renesansowa, na zalesionym, stromym stoku. Świetna, nie ma co! Było tam czym oddychać po tym rozpalonym, skwarnym Rzymie.<br>Nawet w Bibliotece Watykańskiej zaczynało się robić duszno. Z samego rana - owszem, ale tak już od jedenastej gorzej. Pilnowałem więc godzin i punktualnie o wpół do dziewiątej, jeden z pierwszych zasiadałem przy swoim stole. Rozkładałem notatki, wyjmowałem z kieszeni lupę, którą sobie &lt;page nr=97&gt; pożyczyłem od Campillich, i zgłaszałem się w małej salce przy katalogach, gdzie wydawano zapotrzebowane z archiwów materiały. Z tym szło nie najlepiej. Cztery dokumenty przebadane, z których zrezygnowałem, powróciły do mnie. Następne, o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego