więcej nachodził - wyrzekł staruszek zgaszonym głosem.<br>- A nachodź pan, co mnie to obchodzi - nie będę płacił za jakieś tam bzdury, zresztą nie mam tych pieniędzy.<br>- Zatem zajmiemy ruchomości szanownego pana.<br>Tutaj wtrącił się Zygmunt:<br>- Chyba mózg mu pan zajmiesz.<br>Staruszek nałożył na nos jakieś niebywale pokancerowane binokle, pełnym wdzięku i wprawy ruchem dłoni zmiótł okruchy chleba ze stołu, poślinił maleńkim różowym języczkiem ołówek i wesoło spojrzał na Zygmunta.<br>- Co on tu ma?<br>- A, ma! Dwa kołnierzyki, jeden sztywny, drugi miękki, dwie agrafki i rękopis przetłumaczonej sztuki japońskiej. Uważa pan, jeden samuraj, czy jak mu tam, kocha się w córce ambasadora, potem