Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
z katapulty, w jednej chwili znalazł
się przy oknie.
Warkot silnika przycichł. Na tle błękitu wrogi stalowy
kształt, połyskujący w słońce, oddalał się, przelatywał już nad
Tatrami i wnet skrył się za szczytami Czerwonych Wierchów
po słowackiej stronie.
Staszek stał jeszcze chwilę z oczyma wlepionymi w horyzont,
ale samolot nie wracał.
- To nie ma wojny? - spytał Jasiek i w jego głosie
zabrzmiała nutka zawodu, jak u widza, który wszedł do teatru
i dowiedział się, że przedstawienie odwołane.
- Aleś ty kiep, Jasiu - strofował go łagodnie starszy brat.
- jak każdy młokos węszysz za sanacją. Uważaj, żeby ci ta
sanacja bokiem nie wyszła.
- To
z katapulty, w jednej chwili znalazł<br>się przy oknie.<br> Warkot silnika przycichł. Na tle błękitu wrogi stalowy<br>kształt, połyskujący w słońce, oddalał się, przelatywał już nad<br>Tatrami i wnet skrył się za szczytami Czerwonych Wierchów<br>po słowackiej stronie.<br> Staszek stał jeszcze chwilę z oczyma wlepionymi w horyzont,<br>ale samolot nie wracał.<br> - To nie ma wojny? - spytał Jasiek i w jego głosie<br>zabrzmiała nutka zawodu, jak u widza, który wszedł do teatru<br>i dowiedział się, że przedstawienie odwołane.<br> - Aleś ty kiep, Jasiu - strofował go łagodnie starszy brat.<br>- jak każdy młokos węszysz za sanacją. Uważaj, żeby ci ta<br>sanacja bokiem nie wyszła.<br> - To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego