Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
na bałwana. Pochylił głowę i sycił oczy porankiem. Jednak był niewielki mrozik, jeden stopień, pół, bo wyszlachetniał śnieg zalegający pomiędzy świerkami w ogrodzie naprzeciwko. Ostro odcinał się od szarych, szorstkich pni. Ślady na śniegu seledynowe, pomarańczowe i turkusowe. Znikną, kiedy słońce wzejdzie wyżej. Tafla śniegu na dachu szopki wyglądała jak wrzące srebro. Róża wreszcie się obudziła, ziewając, przechyliła się w jego stronę, zauważyła: - Janie, ty siwiejesz. Nie mógł odpowiedzieć. Nagle na dworze powstał rwetes. Ludzie jak mrówki, którym podpalono mrowisko, biegali, krzyczeli, wznosili ręce do nieba. Zajęczała furmanka, trzaskały końskie kopyta. Wściekle prychając, przejechał motocykl, ostro, z piskiem zahamował. Tuż za
na bałwana. Pochylił głowę i sycił oczy porankiem. Jednak był niewielki mrozik, jeden stopień, pół, bo wyszlachetniał śnieg zalegający pomiędzy świerkami w ogrodzie naprzeciwko. Ostro odcinał się od szarych, szorstkich pni. Ślady na śniegu seledynowe, pomarańczowe i turkusowe. Znikną, kiedy słońce wzejdzie wyżej. Tafla śniegu na dachu szopki wyglądała jak wrzące srebro. Róża wreszcie się obudziła, ziewając, przechyliła się w jego stronę, zauważyła: - Janie, ty siwiejesz. Nie mógł odpowiedzieć. Nagle na dworze powstał rwetes. Ludzie jak mrówki, którym podpalono mrowisko, biegali, krzyczeli, wznosili ręce do nieba. Zajęczała furmanka, trzaskały końskie kopyta. Wściekle prychając, przejechał motocykl, ostro, z piskiem zahamował. Tuż za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego