się nasapał,<br>Zanim grzebień wreszcie złapał<br>I wpakował do kieszeni.<br>A słuchacze zachwyceni<br>Z ławek wszyscy powstawali,<br>Bo muzyka trwała dalej,<br>Bez ustanku, bez wytchnienia,<br>Choć nie było już grzebienia.<br>- Brawo! Brawo! - rzekł starosta. -<br>Sztuczka nie jest taka prosta!<br>Za starostą wszyscy żwawo<br>Zawołali: - Brawo! Brawo!<br>I bez końca trwały wrzaski,<br>Brawa, bisy i oklaski.<br><br><br><br>6<br><br>Na stonogę teraz kolej,<br>Więc gramoli się powoli,<br>Wlecze setkę nóg, a na nich<br>Tyleż ma trzewików tanich.<br>I przebiera już nogami,<br>Przytupuje trzewikami,<br>Zwinna, zgrabna, lekka, wiotka -<br>To przynajmniej nie czeczotka!<br>Jedna noga drugą goni,<br>Trzecia drepcze tuż koło niej,<br>Czwarta noga z jedenastą