Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
że ujrzę wreszcie moją celę, ale dalej był mały korytarzyk i znów schodki. Teraz liczyłam je staranniej, siedemnaście i siedemnaście, razem trzydzieści cztery. Schodki były na pół zrujnowane, bez żadnej poręczy, nad wyraz niewygodne. Pod schodkami znajdowały się następne drzwi, bardzo małe, wykonane z jednej płyty kamiennej, zawieszonej na potwornych wrzeciądzach. Żeby je otworzyć, trzeba było usunąć jakieś żelastwa, jakieś kamienie, widać było, że ostatni raz otwierano je ze trzysta lat temu. Jeden facet mnie pilnował, a dwóch naparło na drzwi, które stawiały wyraźny opór. Otwarły się wreszcie, z okropnym zgrzytem szurając po kamiennej posadzce.
Nie, jednak nie weszłam tam dobrowolnie
że ujrzę wreszcie moją celę, ale dalej był mały korytarzyk i znów schodki. Teraz liczyłam je staranniej, siedemnaście i siedemnaście, razem trzydzieści cztery. Schodki były na pół zrujnowane, bez żadnej poręczy, nad wyraz niewygodne. Pod schodkami znajdowały się następne drzwi, bardzo małe, wykonane z jednej płyty kamiennej, zawieszonej na potwornych wrzeciądzach. Żeby je otworzyć, trzeba było usunąć jakieś żelastwa, jakieś kamienie, widać było, że ostatni raz otwierano je ze trzysta lat temu. Jeden facet mnie pilnował, a dwóch naparło na drzwi, które stawiały wyraźny opór. Otwarły się wreszcie, z okropnym zgrzytem szurając po kamiennej posadzce.<br>Nie, jednak nie weszłam tam dobrowolnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego