sobie. Więc przechodziliśmy pod stołem, chodziło chyba jednak głównie o to, żeby nikt nie migał się od picia, wtedy nie można było mówić: nie chcę, nie mogę. Rzeczywiście, spiliśmy się wszyscy okropnie, większość jakoś zapakowała się do samochodu Szamana, Dżaba też tam chciał wejść, ale ręką zamiast objąć klamkę, to wsadził ją do wlewu benzyny i tam mu się zaklinowała, gdyby ktoś nie był w miarę przytomny, chyba Ojciec, który wtedy jeszcze nie miał wrzodów, to Szaman by pojechał ciągnąc za sobą Dżabę z jego uwięzioną ręką. Gdy już wszyscy pojechali, zostali tylko Dżaba z Kaczorem, postanowili pójść do Grażyny, był