Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
Rozważaliśmy plan, by świadomie wystawić się na przynętę...
- Nie - przerwała. - To kiepski plan. To, że jesteśmy razem, wzbudzi podejrzenia. Słowik to przebiegły drań, a wieść o moim pojmaniu na pewno już się rozeszła. Jeśli zaś coś zaniepokoi Słowika, to i do półelfa dojdzie.
- Co więc proponujesz?
- Objedziemy miasto łukiem od wschodu, od wylotu doliny Sansretour. Tam są kopalnie rudy. W jednej z tych kopalni mam znajomka. Odwiedzimy go. Kto wie, jeśli będziemy mieli szczęście, to może opłaci się nam ta wizyta?
- Możesz mówić jaśniej?
- Powiem jutro. W kopalni. Żeby nie zapeszyć.
Cahir dorzucił do ogniska brzozowych gałęzi. Padało cały dzień, innym
Rozważaliśmy plan, by świadomie wystawić się na przynętę... <br>- Nie - przerwała. - To kiepski plan. To, że jesteśmy razem, wzbudzi podejrzenia. Słowik to przebiegły drań, a wieść o moim pojmaniu na pewno już się rozeszła. Jeśli zaś coś zaniepokoi Słowika, to i do półelfa dojdzie. <br>- Co więc proponujesz?<br>- Objedziemy miasto łukiem od wschodu, od wylotu doliny Sansretour. Tam są kopalnie rudy. W jednej z tych kopalni mam znajomka. Odwiedzimy go. Kto wie, jeśli będziemy mieli szczęście, to może opłaci się nam ta wizyta?<br>- Możesz mówić jaśniej?<br>- Powiem jutro. W kopalni. Żeby nie zapeszyć.<br>Cahir dorzucił do ogniska brzozowych gałęzi. Padało cały dzień, innym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego