Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
trzy, a ja żadnej, to co?
- Ale! - uśmiechnęła się Stefka i w tym uśmiechu zawarła swoją odpowiedź: żartobliwie niedowierzającą.
IV
Więc szli do tego dworu o wieczornej porze.
Droga ich wiodła grzbietem wzgórza, ponad wsią i rzeką.
Niebo pełne było amarantowych i sinozłotych obłoków, które dzień cały przelewały się ze wschodu na zachód.
Na tym wzgórzu więcej było nieba niż ziemi i ogarniało ono zewsząd, przeogromne, barwne i niespokojne.
Po wschodniej stronie chmury sine były od spodu, a wierzchołki miały ozłocone, na zachodzie przeciwnie - z wierzchu ciemnosine, od spodu oślepiały barwami złota i purpury.
Jedne płynęły po niebie skłębione i gęste
trzy, a ja żadnej, to co? <br>- Ale! - uśmiechnęła się Stefka i w tym uśmiechu zawarła swoją odpowiedź: żartobliwie niedowierzającą. <br>IV<br>Więc szli do tego dworu o wieczornej porze. <br>Droga ich wiodła grzbietem wzgórza, ponad wsią i rzeką. <br>Niebo pełne było amarantowych i sinozłotych obłoków, które dzień cały przelewały się ze wschodu na zachód. <br>Na tym wzgórzu więcej było nieba niż ziemi i ogarniało ono zewsząd, przeogromne, barwne i niespokojne. <br>Po wschodniej stronie chmury sine były od spodu, a wierzchołki miały ozłocone, na zachodzie przeciwnie - z wierzchu ciemnosine, od spodu oślepiały barwami złota i purpury. <br>Jedne płynęły po niebie skłębione i gęste
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego