wyglądało nawet na to, że Józia umrze. Zupełnie, <br>jak gdyby Bóg nie chciał jej także wpuścić do <br>swego domu w górze. <br><br> Kiedy więc patrzyłam na nią, doznawałam <br>jakiegoś dziwnego uczucia. Nie było to wcale uczucie litości, <br>pozbawione bowiem było zupełnie dobroci, słodyczy czy <br>smutku. Było to uczucie zniewagi, uczucie buntu, wściekłości <br>i - straszliwego niepokoju! Niepokoju wypełniającego <br>mnie całą, nie pozwalającego mi zająć się <br>niczym innym, prącego mnie całą siłą w kierunku <br>jakiegoś działania, zaraz, natychmiast, bez chwili zwłoki! <br>Niepokoju przesłaniającego mi cały świat i nawet - Adelę. <br><br><br>Oczywiście, że z początku zwróciłam się <br>z tym do niej właśnie. <br><br> Ale wydało mi się