swoich ciałach czerwone, białe i niebieskie wzory, smugi i koła, i powtarzały raz po raz jakieś słowa, i te postaci znikały: najpierw dwie, potem cztery, i jeszcze osiem, tak że w końcu pozostaliśmy tylko we troje: Suzie, Duddie i ja, i dziewczyny zapewniały mnie, że teraz i ja mam władzę wskrzeszania umarłych, że błędne dusze będą mi posłuszne i zdołam je wcielić w siebie lub w kogo tylko zechcę,<br>i wróciliśmy do łóżka, i znów leżałem między nimi, i całowałem je, i dziękowałem im, że tak hojnie mnie obdarowały,<br>i do końca sjesty nie zmrużyliśmy nawet oka, figlowaliśmy, pieściliśmy się, wynajdowaliśmy