wziął ten uroczy, mądry, utalentowany młody człowiek).<br>Pod koniec spektaklu, kiedy Chochoł głosem Konrada przemawiał z magnetofonu ("Ze skałek postrzepuj proch i ciś je w piwniczny loch. Lewą nogę wyciąg w zad, zakreśl butem wielki krąg..."), a kukła wyobrażająca Jaśka gięła się posłusznie, wyciągała nogę w zad i odmawiała pacierz wspak - drzwi biblioteki uchyliły się ze skrzypnięciem, dość energicznie, a nawet, można by powiedzieć - bezceremonialnie, i w progu stanęli trzej faceci, w których Aurelia rozpoznała wścibskich osiłków z pierwszego dnia w Pobiedziskach. Konrad, skrzypnięciem wyrwany z transu, podniósł oczy, spojrzał - i lekko się zacukał, lecz już w następnej chwili grał dalej