z kawą, której nawet nie zdążyłam się napić.<br>- O Boże, przepraszam! - powiedziałam i podniosłam słuchawkę, ale wyłączyło się od razu i nikt się nie odezwał. Wróciłam do stołu.<br>- Pytała pani o sejf? - powiedział pan czujnie, kiedy serwetką wycierałam kawę. - Pani zna sposób otwierania?<br>Już chciałam potwierdzić, oczami duszy widząc, jak wspaniale rośnie ta podkładana świnia, ale nie zdążyłam. Telefon zadzwonił ponownie. Znów podniosłam słuchawkę i znów się wyłączyło. Zaniepokoiłam się, że może dzwonią do mnie z automatu z jakimś nadprogramowym ostrzeżeniem, i jadowite dowcipy odsunęły mi się chwilowo na dalszy plan. Rozmowa nagle zamilkła. Pan siedział, nic nie mówiąc, a Diabeł