Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
w pokoju i jeszcze raz rozważam wszystkie za i przeciw. Potem - ma się ten gest - telefonuję do domu. Jest już szósta rano, niedziela czasu kalifornijskiego.
Krystyna jak zawsze promienna, radosna, troskliwa. Masz dosyć ciepłej odzieży? Czy ten diabelny silnik chodzi już jak trzeba? Czy masz owoce? Czy za te wszystkie wspaniałości z "Ocioszyńskiego" i "Kuźnicy" (wysłałem jej listę) płaciłeś, czy po prostu ci wspaniali ludzie podzielili się z tobą własnymi zapasami? Niestety pół rozmowy schodzi na sprawy techniczne, formalne, wydawnicze, ale pozostała połowa to już tylko słońce, miód i zapach wiosny kalifornijskiej.
Po bajońskich rachunkach rozmowy nasze są teraz krótsze. Trudno
w pokoju i jeszcze raz rozważam wszystkie za i przeciw. Potem - ma się ten gest - telefonuję do domu. Jest już szósta rano, niedziela czasu kalifornijskiego.<br> Krystyna jak zawsze promienna, radosna, troskliwa. Masz dosyć ciepłej odzieży? Czy ten diabelny silnik chodzi już jak trzeba? Czy masz owoce? Czy za te wszystkie wspaniałości z "Ocioszyńskiego" i "Kuźnicy" (wysłałem jej listę) płaciłeś, czy po prostu ci wspaniali ludzie podzielili się z tobą własnymi zapasami? Niestety pół rozmowy schodzi na sprawy techniczne, formalne, wydawnicze, ale pozostała połowa to już tylko słońce, miód i zapach wiosny kalifornijskiej.<br> Po bajońskich rachunkach rozmowy nasze są teraz krótsze. Trudno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego