ale już po drugim toaście, który Kargul odmierzył<br>swoim wielkim kciukiem, na "<orig>tri</> <orig>palcziki</>", Kaźmierz zapomniał o<br>pochodzeniu spirytusu i nie wytrzeszczał więcej oczu jak ta <orig>czerepacha</>.<br> - A skąd ty ten spirt zdobył, Kaźmierz? - zainteresował się Kargul,<br>chwaląc jego moc.<br> - Aj, Bożeńciu, czego to człowiek z głodu nie wymyśli - jego<br>współbiesiadnik udzielił wymijającej odpowiedzi.<br> Spirytus rozgrzał im gardła, rozmiękczył serca, ściskać się zaczęli<br>serdecznie i zwierzać z tą bezmierną szczerością, na jaką zdobyć się<br>mogą tylko ludzie poddani wspólnym doświadczeniom.<br> - Ja z języka świdra nie robię - zaczął Kaźmierz, siedząc na pieńku z<br>kubkiem w ręku. - I powiem ci z bezlitosną szczerością