Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
bezładnego tupania wkradł się jakiś porządek i hierarchia. Oto rozległ się spokojny i ciężki krok podbitych metalem obcasów, który swym uroczystym dźwiękiem uciszał wszystko dokoła. Towarzyszył mu złowrogi świst dobywający się z chorych oskrzeli. Majestatyczny krok zatrzymał się pod drzwiami łazienki, w której przebywał Mock.
-Grüss Gott, Mock - głęboki głos współgrał z odgłosem butów. - Tak mówią w moim Monachium.
- Dobry wieczór, panie prezydencie policji - Mock wstał z wanny.
Wilhelm Kleibömer ubrany był wieczorowo. Najwidoczniej wracał z opery. Rozejrzał się po pomieszczeniu i ze wstrętem wzdrygnął się, gdy dostrzegł biegnącego wzdłuż ściany karalucha.
- Dziwicie się, Mock, co ja tutaj robię - czubkiem buta
bezładnego tupania wkradł się jakiś porządek i hierarchia. Oto rozległ się spokojny i ciężki krok podbitych metalem obcasów, który swym uroczystym dźwiękiem uciszał wszystko dokoła. Towarzyszył mu złowrogi świst dobywający się z chorych oskrzeli. Majestatyczny krok zatrzymał się pod drzwiami łazienki, w której przebywał Mock.<br>-Grüss Gott, Mock - głęboki głos współgrał z odgłosem butów. - Tak mówią w moim Monachium.<br>- Dobry wieczór, panie prezydencie policji - Mock wstał z wanny.<br>Wilhelm Kleibömer ubrany był wieczorowo. Najwidoczniej wracał z opery. Rozejrzał się po pomieszczeniu i ze wstrętem wzdrygnął się, gdy dostrzegł biegnącego wzdłuż ściany karalucha.<br>- Dziwicie się, Mock, co ja tutaj robię - czubkiem buta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego