drugiego.<br><br>Nie to jest wszakże najważniejsze. Opinia publiczna lubi wierzyć w klarowne czarno-białe układy i ma do tego, niestety, święte prawo. Inaczej z politykami. Ci rozumieć powinni (rzecz wydawałoby się elementarną), że ostatecznie władze w kraju będącym naszym strategicznym sąsiadem obejmie albo Juszczenko, albo Janukowycz. Umilkną protesty (bardzo zresztą wstrzemięźliwe w zachodniej Europie), skończą się ewentualne sankcje, uznawania i nieuznawania, a miejsce Ukrainy na mapie świata się nie zmieni. Trzeba więc będzie dogadywać się i współpracować jak nie z Juszczenką, to z Janukowyczem. Na palenie mostów mogliby sobie pozwolić odlegli Francuzi, Hiszpanie, Anglicy, Amerykanie, choć wcale się akurat do tego