Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dziennik Polski
Nr: 8/7
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1998
i ruszyła w odwiedziny. Nikt nie otwarł jej drzwi, choć słyszała przez drzwi płacz dziecka. Domyśliła się, że zięć jest w mieszkaniu i kazał Agnie udawać, że nikogo nie ma w domu. Marczakowa przychodziła do wieczora jeszcze trzy razy, pukała, dzwoniła, lecz bez skutku.
- Nie chciałam wzywać policji, bo to wstyd. Wróciłam do domu i wymyśliłam, że trzeba jakoś dziewczynę ściągnąć z powrotem. Napisałam, żeśmy dostali wielki spadek i trzeba go podzielić. Dzięki temu zobaczyłam córkę zaraz następnego dnia.
Rycho dał się skusić.
- Głupi byłem, każdy traci głowę, gdy mu obiecać grubą forsę - przyznaje. - Zrobiły mnie chamy w bambuko...
Przyjechał z
i ruszyła w odwiedziny. Nikt nie otwarł jej drzwi, choć słyszała przez drzwi płacz dziecka. Domyśliła się, że zięć jest w mieszkaniu i kazał Agnie udawać, że nikogo nie ma w domu. Marczakowa przychodziła do wieczora jeszcze trzy razy, pukała, dzwoniła, lecz bez skutku.<br>&lt;q&gt;- Nie chciałam wzywać policji, bo to wstyd. Wróciłam do domu i wymyśliłam, że trzeba jakoś dziewczynę ściągnąć z powrotem. Napisałam, żeśmy dostali wielki spadek i trzeba go podzielić. Dzięki temu zobaczyłam córkę zaraz następnego dnia.&lt;/&gt;<br>Rycho dał się skusić.<br>&lt;q&gt;- Głupi byłem, każdy traci głowę, gdy mu obiecać grubą forsę&lt;/&gt; - przyznaje. &lt;q&gt;- Zrobiły mnie chamy w bambuko...&lt;/&gt;<br>Przyjechał z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego