pojaśniała i była chwila, gdy się zdawało, że schyla się, by ojca w rękę ucałować.<br>- Rękawy ojciec, widzę, całkiem wystrzępił. Trzeba to koniecznie dziś zaszyć.<br>W tym odezwaniu się była cała Weronka. Jak matka zaharować się mogła dla nich, ale żeby serce okazać jakąś tkliwością, słowem czułym - nie, tego się wstydziła czy nie umiała.<br>Kiedy wszystko już obejrzeli razem z Żebrem, który najgłośniej wyrażał swój podziw, Weronka zapytała, gdzie tu można co kupić, bo nic nie ma na kolację.<br>- A poleć, synu, do Sosnowskiego. Chleba zawsze można u niego dostać, i śledzia, i baleronu. No i wódki przynieś, bez tego dziś