nim tłoczyła się cała ciżba. Podniósł się gwar. Do wnętrza zaglądały ciekawe twarze.<br>- Co to, już przerwa? - zdumiała się Jaśka.<br>- Nie słyszeliście gwizdka? - zagadnął robotnik. - No, no, nic dziwnego... <foreign>Liubow nie kartoszka!</><br>Samowałow pogroził mu pięścią i wymknął się z szopy. Jaśka nalewała wrzątek do kubków, dzbanków i manierek. Niektórzy wsypywali okruchy prasowanej namiastki herbaty, były to niewiadomego pochodzenia wytłoki lepiące się w palcach, wrzucone do wrzątku dawały tłusty, brunatny napar, lepkie kostki zwane pogardliwie "<foreign>kirpicznym czajem</>". W kolejce nadeszli też Zosia, Ziuta i Stach, zamieniła z nimi kilka słów, ale musiała się spieszyć, gdyż przerwa trwała krótko, a na obsłużenie