Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
interesuje - powiedział Grabiński - ale znaleźliśmy Stefaniaka.
- Gdzie?
- W szpitalu. Zasłabł na ulicy. Odwieziono go do szpitala, ale zapomnieli zawiadomić rodzinę. Dopiero godzinę temu zadzwonili do jego żony.
- Został już przesłuchany?
- Kukieła do niego pojechał. Powinien tam właśnie być.
- W którym szpitalu?
- W klinice kardiologii.
- Coś z sercem?
- Wyglądało groźnie. Na wszelki wypadek zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.
- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?
- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.
Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze
interesuje - powiedział Grabiński - ale znaleźliśmy Stefaniaka.<br>- Gdzie?<br>- W szpitalu. Zasłabł na ulicy. Odwieziono go do szpitala, ale zapomnieli zawiadomić rodzinę. Dopiero godzinę temu zadzwonili do jego żony.<br>- Został już przesłuchany?<br>- Kukieła do niego pojechał. Powinien tam właśnie być.<br>- W którym szpitalu?<br>- W klinice kardiologii.<br>- Coś z sercem?<br>- Wyglądało groźnie. Na wszelki wypadek zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.<br>- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?<br>- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.<br>Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego