Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
przez
to na szczęście tak pudłuje.
Wcisnął na głowę czapkę i już gotów był ruszać do sąsiada, kiedy
Marynia zastawiła mu sobą drzwi.
- Ty co, oczadział? Do Kargula bez karabiny? A jak on ciebie ołowiem
przywita?
Jakoś nie widziało się Pawlakowi brać karabin, kiedy wybierał się w
takiej misji. Na wszelki wypadek, żeby podkreślić pokojowy charakter
wizyty, wziął na ręce niespełna półtorarocznego Pawełka.
Kiedy do domu Kargula drzwi się otworzyły i stanął w nich Pawlak z
Pawłem na ręku, Hania z Tadziem prysnęli za piec, a Aniela sięgnęła do
kąta po karabin. Kargul zerwał się od stołu, rzucając łyżkę. Od czasu
przez<br>to na szczęście tak pudłuje.<br> Wcisnął na głowę czapkę i już gotów był ruszać do sąsiada, kiedy<br>Marynia zastawiła mu sobą drzwi.<br> - Ty co, oczadział? Do Kargula bez karabiny? A jak on ciebie ołowiem<br>przywita?<br> Jakoś nie widziało się Pawlakowi brać karabin, kiedy wybierał się w<br>takiej misji. Na wszelki wypadek, żeby podkreślić pokojowy charakter<br>wizyty, wziął na ręce niespełna półtorarocznego Pawełka.<br> Kiedy do domu Kargula drzwi się otworzyły i stanął w nich Pawlak z<br>Pawłem na ręku, Hania z Tadziem prysnęli za piec, a Aniela sięgnęła do<br>kąta po karabin. Kargul zerwał się od stołu, rzucając łyżkę. Od czasu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego