Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
notesu i dodał:

- Statek odchodzi z portu o drugiej dwadzieścia. Pamiętaj.

55. W PILUTACH

Przed wyjazdem do Pliut poszedłem z ojcem odwiedzić Polinę. Było gorące sierpniowe popołudnie. Leonida nie było w domu. Polina przywitała nas z przesadną radością, kilkakrotnie podkreślała, że sprawiliśmy jej wielką radość.

- Siadajcie, kochani, najmilsi... Myślałam, że wszyscy o mnie zapomnieli. Tyle mam sióstr, braci... I cóż z tego? Nikt nie przyjechał, żeby zobaczyć moją córeczkę... Jedna tylko mama była przy mnie. Ale zaraz wyjechała, bo ojciec leży chory... Tak się martwię, tak się boję, czy to nie jest rak...

W mieszkaniu unosił się zapach pieluch, mleka, rumianku i
notesu i dodał:<br><br>- Statek odchodzi z portu o drugiej dwadzieścia. Pamiętaj.<br><br>&lt;tit&gt; 55. W PILUTACH&lt;/&gt;<br><br>Przed wyjazdem do Pliut poszedłem z ojcem odwiedzić Polinę. Było gorące sierpniowe popołudnie. Leonida nie było w domu. Polina przywitała nas z przesadną radością, kilkakrotnie podkreślała, że sprawiliśmy jej wielką radość.<br><br>- Siadajcie, kochani, najmilsi... Myślałam, że wszyscy o mnie zapomnieli. Tyle mam sióstr, braci... I cóż z tego? Nikt nie przyjechał, żeby zobaczyć moją córeczkę... Jedna tylko mama była przy mnie. Ale zaraz wyjechała, bo ojciec leży chory... Tak się martwię, tak się boję, czy to nie jest rak...<br><br>W mieszkaniu unosił się zapach pieluch, mleka, rumianku i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego