niewyraźne, odległością tłumione nawoływania, jeden i drugi okrzyk, potem zaległa cisza.<br>- Halo! Gaarb! Gaarb! - powtarzał zdrętwiałymi wargami. Kroki na piasku zbliżały się, w głośniku zaskrzypiało.<br>- Rohan! - rozległ się zmieniony, zdyszany głos Gaarba. - Rohan! To samo co z Kertelenem! Bezprzytomni, nie poznają nas, nic nie mówią... Rohan, słyszy mnie pan?!<br>- Słyszę... wszyscy tak samo?<br>- Zdaje się... nie wiem jeszcze, Jarg i Terner chodzą od jednego do drugiego.<br>- Jak to, a pole?...<br>- Pole wyłączone. Nie ma go. Nie wiem. Widocznie wyłączyli.<br>- Jakieś ślady walki?<br>- Nie, nic. Maszyny stoją, wszystkie całe, nie uszkodzone, a oni leżą, siedzą, można nimi potrząsać... Co? Co tam?!<br>Rohana