Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
Ach, Jezu, jak noga boli.
Kweller, ty słyszysz? Przyjdzie mi teraz długo l eżeć na dupie.
Ty słyszysz, Kweller? Bądź spokojny, warto tak było zrobić. Ty słyszysz, Kweller?
- Gdzie dzieci? - zapytał Szaja.
Śnieg sypał, pociemniało w izbie, jakby wóz z sianem zajechał na podwórze.
- Jak nas zabiją teraz, to to wszystko jedno.
Jeszcze by się trochę pożyło...
Jak wróciłem wczoraj w nocy z Podlasków, to się jeszcze nie rozzu wałem. Ty słyszysz, stary.
A przychodzi do mnie mama, bo zaglądała do ciasta, i powiada:"Ty się nie rozdziwaj, bo trzeba do Szabasowej." O, Jezu! Jakby mi pasy z nogi darli!
- Nachumcie - zawołał
Ach, Jezu, jak noga boli.<br>Kweller, ty słyszysz? Przyjdzie mi teraz długo l eżeć na dupie.<br>Ty słyszysz, Kweller? Bądź spokojny, warto tak było zrobić. Ty słyszysz, Kweller?<br>- Gdzie dzieci? - zapytał Szaja.<br>Śnieg sypał, pociemniało w izbie, jakby wóz z sianem zajechał na podwórze.<br>- Jak nas zabiją teraz, to to wszystko jedno.<br>Jeszcze by się trochę pożyło...<br>Jak wróciłem wczoraj w nocy z Podlasków, to się jeszcze nie rozzu wałem. Ty słyszysz, stary.<br>A przychodzi do mnie mama, bo zaglądała do ciasta, i powiada:"Ty się nie rozdziwaj, bo trzeba do Szabasowej." O, Jezu! Jakby mi pasy z nogi darli!<br>- Nachumcie - zawołał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego