Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Wprost
Nr: 26.12
Miejsce wydania: Poznań
Rok: 1999
z promocyjnymi próbkami. Bo nie daj Boże, gdyby tak przy tym talerzu usiadł dziad wędrowny, co uciekł Kotańskiemu, albo ktoś z mniejszości narodowej. Chyba że zbłąkana ładna Ukrainka jaka. Ale poza tym wszystko w rodzinie. Raz w roku siedzą wszyscy i patrzą w choinkę, nie sobie w oczy. Jest i wuj, co sekretarzem bywał, ale tylko drugim, więc nic takiego. Dzisiaj też sekretarz, zapatrywań nie zmienił, zawsze o sprawiedliwość społeczną chodzi, zmieniają się tylko środki. I wuj drugi, co siedział za komuny, teraz jakiś dziwnie niezadowolony, może dlatego że spotkał wczoraj swego dawnego strażnika w radzie parafialnej i dowiedział się, że
z promocyjnymi próbkami. Bo nie daj Boże, gdyby tak przy tym talerzu usiadł dziad wędrowny, co uciekł Kotańskiemu, albo ktoś z mniejszości narodowej. Chyba że zbłąkana ładna Ukrainka jaka. Ale poza tym wszystko w rodzinie. Raz w roku siedzą wszyscy i patrzą w choinkę, nie sobie w oczy. Jest i wuj, co sekretarzem bywał, ale tylko drugim, więc nic takiego. Dzisiaj też sekretarz, zapatrywań nie zmienił, zawsze o sprawiedliwość społeczną chodzi, zmieniają się tylko środki. I wuj drugi, co siedział za komuny, teraz jakiś dziwnie niezadowolony, może dlatego że spotkał wczoraj swego dawnego strażnika w radzie parafialnej i dowiedział się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego