nie siał. Inna sprawa, że<br>wielki był jak zdechła krowa. I ten postrzeleniec umyślił sobie, że sam<br>rozbroi. Mówię ci, nie było co zbierać. Jedna ręka leżała aż w polu<br>Jamroza, drugiej dotąd nie znaleźli. A zawsze coś go w tyłku wierciło.<br>Przyjechaliby saperzy i by rozbroili. Nie sprzeciwiałem się wujkowi<br>Stefanowi, bo może tak było, jak mówił. Ale mogło być również i tak, że<br>przyśnił się Fredek tylko śmierci swojej.<br> No, a kto jeszcze? I gdy tak wujek Stefan zastanawiał się, kto<br>jeszcze, przyszedł mu z pomocą dziadek, a kto? A Wicek Sobótka, pasłeś<br>przecież z jego Jędrkiem krowy. Werżnął