w Polsce "Die Welt". Otóż wydaje mi się, że czy tego chcą, czy nie wszyscy intelektualiści zamieszkali w III RP, Polacy zapragnęli właśnie najzwyklejszej, banalnej normalności. Większość Polaków nie chce - bo już nie musi - spotykać się przy urnach. Większość obywateli w przyspieszonym tempie odreagowuje lata przymusowej wstrzemięźliwości, wybiera hipermarkety, multipleksy, wybiera życie w stylu makro - jak większość Europejczyków (vide: "Rzeczpospolita konsumentów"). Śmiem twierdzić, iż fakt, że światowe media piszą dziś o "cohabitation po polsku", że korespondencje zagranicznych dziennikarzy z Polski nie brzmią jak doniesienia z frontu, jest właśnie największym sukcesem naszej młodej demokracji.<br> Ale, rzecz jasna, szczęście nigdy nie bywa pełne