Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
to wszystko jest nędznym nabieraniem z twej strony. Gorący jesienny wicher dął gwałtownymi podmuchami.

Łopotały płócienne markizy niby żagle białe w granatowe pasy.
- Ech, niech pan tak nie mówi - odrzekł krawiec ze smutkiem. Oparł siwowłosą, pomarszczoną twarz na prawej ręce, potem oparł ją na lewej i patrzył na Widmara nieruchomo wyblakłymi, łzawiącymi się oczami. Wzrok ten, zupełnie niedorzeczny, sprawił Widmarowi wyraźną przykrość. Był przeczulony i podejrzewał każdego, nawet biedaka krawca, że nim pogardza.
- Dlaczego pan tak prędko się zestarzał? - zapytał ni stąd, ni zowąd. Zrobiło mu się jakoś zimno i czuł instynktowny wstręt do tej zasuszonej twarzy. Dlatego może po raz
to wszystko jest nędznym nabieraniem z twej strony. Gorący jesienny wicher dął gwałtownymi podmuchami.<br>&lt;page nr=10&gt;<br> Łopotały płócienne markizy niby żagle białe w granatowe pasy.<br>- Ech, niech pan tak nie mówi - odrzekł krawiec ze smutkiem. Oparł siwowłosą, pomarszczoną twarz na prawej ręce, potem oparł ją na lewej i patrzył na Widmara nieruchomo wyblakłymi, łzawiącymi się oczami. Wzrok ten, zupełnie niedorzeczny, sprawił Widmarowi wyraźną przykrość. Był przeczulony i podejrzewał każdego, nawet biedaka krawca, że nim pogardza.<br>- Dlaczego pan tak prędko się zestarzał? - zapytał ni stąd, ni zowąd. Zrobiło mu się jakoś zimno i czuł instynktowny wstręt do tej zasuszonej twarzy. Dlatego może po raz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego