i otworzyła drzwi pokoju. - Włożę je tylko do wazonu.<br>Kloss usiadł na tapczanie. Zdjął płaszcz, zapalił papierosa. Nawet rozpiął mundur.<br>- Mówiłam ci przecież - w jej głosie usłyszał rozpacz - że nie mam czasu. - Kwiaty zostały na stole, podbiegła do niego. - Wybacz mi, kochany, musisz już iść.<br>- Dlaczego?<br>- Wychodzę, tak, za chwilę wychodzę - plątała się - jestem zajęta.<br>- Może ci w czymś pomóc?<br>- Nie, nic takiego - a widząc, że on nie zamierza wstać z tapczanu, powiedziała ostrzej: - Jestem zajęta służbowo, rozumiesz? Poller wyznaczył mi pewną pracę.<br>- Natychmiast do niego zadzwonię. - Kloss podszedł do telefonu. - Ostatecznie oficerom przyjeżdżającym z frontu coś się należy.<br>- Nie, nie