ugrzęzłe w bezruchu, cofające się nie tylko przed wzrokiem ludzkim, ale i światłem dnia, omija tych, którzy wiodą żywot podobny jego własnemu sprzed 9 stycznia - skuleni w pościeli, wtopieni w łóżka, wędrujący własnymi drogami przez mękę.<br>Zbyt są daleko, by dosłyszeć choćby echo głosu.<br>Niedostępni są też tacy jak ów wychudzony schizofrenik, który przed kilku godzinami ugrzązł w żurawim geście i nie jest w mocy go zmienić.<br>Ale są przecież inni, do których można dotrzeć.<br>Będzie wśród nich na pewno magister Pirs.<br>Ma on, niezależnie od sylwestrowej przygody, niewątpliwe prawo do pamięci, tym bardziej że co dzień skupia wokół siebie sporą