Po jakimś czasie zacząłem się obawiać, że kajak jednak zboczył z kursu i płynę wzdłuż brzegów aż na koniec jeziora, do młyna Topielec.<br>Pracowałem wiosłem nieustannie, lecz drugi brzeg wciąż pozostawał niewidoczny. Było tak ciemno, że ledwo widziałem dziób "salamandry". Toń jeziora wydawała się przepaścią, doznawałem wrażenia, że za chwilę wychylą się z niej długie oślizłe macki, owiną się wokół mej szyi i pociągną mnie w głębinę.<br>Opis takiej sceny czytałem niedawno w jednej z książek angielskiego pisarza, Iana Flemminga. Bohater jego powieści, nieustraszony James Bond, agent nr 007 angielskiego wywiadu - walczył z potworną piętnastometrową ośmiornicą. Ech, z kim ten Bond nie