Typ tekstu: Książka
Autor: Liebert Jerzy
Tytuł: Poezje wybrane
Rok wydania: 1996
Lata powstania: 1925-1932
się zakolebie,
Padniem na ziemię zmęczeni, potem zroszeni obficie.

DZIECIŃSTWO
P. Julianowi Tuwimowi w dowód
szczerego uznania i szacunku

Czasem miewam fantazję naiwnego słodkiego dziecka -
Kręciłbym fujarki i zganiał koty z zapiecka.

Rąbałbym drzewo sosnowe poszczerbionym, ciężkim toporem
I nosił wodę ze studni do bielejącego dworu.

Z pachnącej, wiotkiej leszczyny wyciąłbym smagłe pręty
I wsiadłszy na nie ujeżdżał, niby znarowione źrebięta.

Z szyszek zebranych w lesie budowałbym wielkie gmachy,
Gdzie okna byłyby z liści, a brama z kawałka blachy.

Nie umiałbym wcale czytać i byłbym bardzo szczęśliwy,
Chodziłbym spać wcześnie i patrzył, jak ciemnieją szyby.

Czasem zagrałbym w loteryjkę, babcia by
się zakolebie,<br>Padniem na ziemię zmęczeni, potem zroszeni obficie.&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;DZIECIŃSTWO&lt;/&gt;<br> P. Julianowi Tuwimowi w dowód<br> szczerego uznania i szacunku<br><br>Czasem miewam fantazję naiwnego słodkiego dziecka -<br>Kręciłbym fujarki i zganiał koty z zapiecka.<br><br>Rąbałbym drzewo sosnowe poszczerbionym, ciężkim toporem<br>I nosił wodę ze studni do bielejącego dworu.<br><br>Z pachnącej, wiotkiej leszczyny wyciąłbym smagłe pręty<br>I wsiadłszy na nie ujeżdżał, niby znarowione źrebięta.<br><br>Z szyszek zebranych w lesie budowałbym wielkie gmachy,<br>Gdzie okna byłyby z liści, a brama z kawałka blachy.<br><br>Nie umiałbym wcale czytać i byłbym bardzo szczęśliwy,<br>Chodziłbym spać wcześnie i patrzył, jak ciemnieją szyby.<br><br>Czasem zagrałbym w loteryjkę, babcia by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego