w swych licznych spekulacjach teoretycznych, do których, notabene, uprawnia go status profesorski w łódzkiej Szkole Filmowej. Wynika z nich, że Królikiewiczowi zależy na dynamicznym rozbiciu kanonicznej kompozycji kadru filmowego, zerwaniu z regułami zacieśniania akcji do małego prostokąta ekranu, zasugerowaniu, że to, co pokazuje kamera jest tylko mniej lub więcej przypadkowym wycinkiem rzeczywistości, wtopionej w kontekst znacznie szerszych i poważniejszych spraw. Teoria "przestrzeni pozakadrowej" nie ogranicza się zresztą jedynie do sposobu fotografowania i inscenizacji. Na zasadzie funkcjonalnej podporządkowany zostaje jej montaż i dźwięk, sugerując znaczne rozszerzenie pola obserwacji widza. <br>Wszystko to brzmi dość logicznie i przekonywająco do czasu, aż widz nie odczuje