Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
syreny. Nie przystanęli. Obrócił się z przepraszającym uśmiechem do gospodarującego za ladą człowieka. Ten tylko machnął ręką.
- Znowu? - zapytał ktoś inny. Jerzy obejrzał się. Wysoko - półki z książkami sięgały tu pod sufit - na ostatnim stopniu drabinki, z kolanami podkurczonymi pod brodę, siedział mężczyzna świecąc białkami czarnych oczu. W ciemnym wnętrzu wydał się Jerzemu jakiś niezwykły.
- Przejechali - poinformował go lojalnie, wzruszając nie wiadomo czemu ramionami, jakby wydziwiał nad swoim niepotrzebnym biegiem.
Rozejrzał się za działem poezji. Ceny poetyckich tomików były minimalne. "Pięć deka słoniny" - usprawiedliwiał się niejednokrotnie przed matką, gdy wytropiła nowy nabytek. Na dobrą sprawę, cienkie książeczki można było mierzyć raczej kartoflaną
syreny. Nie przystanęli. Obrócił się z przepraszającym uśmiechem do gospodarującego za ladą człowieka. Ten tylko machnął ręką.<br>&lt;page nr=56&gt; - Znowu? - zapytał ktoś inny. Jerzy obejrzał się. Wysoko - półki z książkami sięgały tu pod sufit - na ostatnim stopniu drabinki, z kolanami podkurczonymi pod brodę, siedział mężczyzna świecąc białkami czarnych oczu. W ciemnym wnętrzu wydał się Jerzemu jakiś niezwykły.<br>- Przejechali - poinformował go lojalnie, wzruszając nie wiadomo czemu ramionami, jakby wydziwiał nad swoim niepotrzebnym biegiem.<br>Rozejrzał się za działem poezji. Ceny poetyckich tomików były minimalne. "Pięć deka słoniny" - usprawiedliwiał się niejednokrotnie przed matką, gdy wytropiła nowy nabytek. Na dobrą sprawę, cienkie książeczki można było mierzyć raczej kartoflaną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego