oficjalny podpis. Daj Boże, żeby tylko na tym się skończyło...<br>Ale się nie skończyło. Kowalski zniknął, Sławek także pojawiał się coraz rzadziej, obaj mignęli mi w czasie spotkania "aktywu" warszawskiego z kierownictwem partii i rządu w Sali Kongresowej. W zasadzie uczestniczyli w nim tylko wyselekcjonowani członkowie partii, ale z Uniwersytetu wydelegowano także kilkunastu zetemesowców, którzy jeszcze do PZPR nie wstąpili, ot, żeby ładnie wyglądali w telewizji w białych koszulach i czerwonych krawatach. Wraz z Witkiem, Wieśkiem i Zenkiem siedzieliśmy w połowie sali, z niezłym widokiem na scenę, na której ustawiono długaśne prezydium, w którym królował Władysław Gomułka. Dobrze go widziałem, zwłaszcza